Wywiad z absolwentem ZSKŚiA w Giżycku Panem Łukaszem Grigo
- 12.04.2022 17:52
- Z okazji jubileuszu 20-lecia Zespołu Szkół Kształtowania Środowiska i Agrobiznesu w Giżycku rozpoczynamy cykl wywiadów z absolwentami szkoły. W związku z tym chcielibyśmy zadać Panu kilka pytań o wspomnienia z czasów, kiedy był Pan jej uczniem.
Jesteśmy ciekawi, dlaczego wybrał Pan naszą szkołę? Jak ją Pan postrzegał?
Powiem szczerze, że w tak młodym wieku nie wiedziałem jeszcze do końca, co chciałbym w życiu robić. Można powiedzieć, że po częściw wyborze szkoły pomógł mi mój tato, który również jest jej absolwentem.
Długo rozmawialiśmy o szerokim wachlarzu możliwości pracy po tym kierunku, np. jako kierownik/inspektor w wykonawstwie, projektant w biurze projektowym czy też praca w eksploatacji (w wodociągach, energetyce cieplnej, gazownictwa, etc.).
I te perspektywy zadecydowały o wyborze ZSKŚiA i podjęciu nauki w klasie o kierunku kształcenia technik inżynierii środowiska i melioracji. O wybranej przez mnie szkole wiele opowiadał mi tato, stąd też łatwiej było mi oswoić z jej klimatem i możliwościami.
Jakie cechy Pana charakteru zostały ukształtowane poprzez doświadczenia z niej wyniesione?
Myślę, że asertywność, cierpliwość i dążenie do celu. Praca, którą obecnie wykonuję, wymaga o wiele więcej, Tu na pierwszym miejscu postawiłbym odporność na stres – skoro tyle wytrwałem, to chyba nie jest tak źle <śmiech>.
Czy szczególnie wspomina Pan któregoś ze swoich nauczycieli?
Wszystkich nauczycieli wspominam miło, z sympatią, wielkim szacunkiem i uznaniem, aczkolwiek największy sentyment pozostał do nauczycieli uczących przedmiotów zawodowych. To jednak oni przekazali najwięcej cennych informacji i rad (tych pisanych i niepisanych), które potem można było wykorzystać w praktyce.
Czy jest jakieś interesujące zdarzenie z tamtych lat, które szczególnie zapadło Panu w pamięć? Jeśli tak, to proszę o nim opowiedzieć.
Hmm… <chwila zastanowienia>… praktyki szkolne, które polegały m.in. na konserwacji urządzeń melioracyjnych. Do naszych zadań należało wykaszanie roślinności ze skarp i dna rowów, usuwanie wszelkich zatamowań oraz odmulanie dna koryt rowów. Dzięki praktykom każdy z nas miał swój mały wkład w prawidłowe funkcjonowanie melioracji.
Czy nauka w naszej szkole dała Panu dobrą podstawę do dalszego kształcenia?
Oczywiście. Tym bardziej, że kontynuowałem obraną ścieżkę i po uzyskaniu tytułu technika inżynierii środowiska i melioracji podjąłem studia na tym kierunku. Pamiętam, jak na uczelni, podczas zajęć praktycznych z geodezji podzielono nas na grupy. Profesor na jednym z pierwszych spotkań zlecił grupom przeprowadzenie niwelacji terenu, co u większości osób wywołało lekką konsternację. Nie oszukujmy się, koleżanki i koledzy, którzy ukończyli szkoły średnie, tj. technikumo odmiennym profilu, tudzież szkoły licealne, nie mieli styczności z takimi przyrządami i urządzeniami jak: niwelator, łata niwelacyjna czy węgielnica pryzmatyczna, nie wspominając o reperach .
W przeciwieństwie do mnie, dla nich to była „czarna magia”. W szkole średniej niwelator musieliśmy mieć w „małym palcu”. Pamiętam zajęcia praktyczne z geodezji z Panem Robertem Płatoszem, który je często urozmaicał. Pewnego razu przeprowadził „mini” zawody klasowe w odczytywaniu na czas niwelacji punktów charakterystycznych wraz z rozstawieniem statywu i wypoziomowaniem niwelatora, odczytem z reperu, odczytami z łaty i przeliczeniem różnicy wysokości. Wiele osób „wykładało się” już na poziomowaniu niwelatora <śmiech>.
Czy uważa Pan, że wybór ZSKŚiA był dobrą decyzją?
Jasne. Już wtedy czułem, że nie są to lata stracone – w końcu mogłem z dumą pochwalić się, niektórym koleżankom i kolegom z czasów szkoły podstawowej, że posiadam tytuł technika <śmiech>, kiedy oni po liceum byli dopiero na etapie wyboru kierunku studiów. Patrząc z perspektywy czasu i „wspinaczki” po kolejnych szczeblach kariery zawodowej -od technika poprzez inżyniera i magistra, a kończąc na uprawnieniach budowlanych- myślę, że osiągnąłem to, co zakładałem na początku swojej ścieżki zawodowej.
Czy może Pan dzisiaj powiedzieć, że udało się Panu połączyć pracę zawodową z pasją?
W pewnym sensie można tak powiedzieć. To co robię, daje mi dużo satysfakcji, choć praca w tym zawodzie nie należy do najłatwiejszych i mogę śmiało powiedzieć, że chyba powoli dopada mnie wypalenie zawodowe <śmiech>.
Dziękujemy Panu za wywiad i życzymy dalszych sukcesów J
- Wróć do listy artykułów
Ostatnie artykuły